sobota, 14 lipca 2012

~11

Mieszało mi się w głowię i widziałem tylko mocno zaniepokojone spojrzenie Hazzy.
-Spałeś z Hazel?-zapytałem się prosto z mostu. Popatrzył na mnie jak na ostatniego debila i zaczął się śmiać.
-Stary, ja nie ruszyłbym jej patykiem, nawet jakbym był tak najebany, że nie ogarniałbym czy to krzesło, czy Lou. Skąd Ci to przyszło do głowy?-zapytał.
-Chyba musisz pogadać z nią, bo właśnie Liam zagroził, że jak nie oznajmi Ci, że to twoje dziecko to on to zrobi za nią.-powiedziałem,na co Styles zrobił zdezorientowaną minę.
-Dzięki stary. Muszę to z nimi wyjaśnić. Dobrze, że mi o tym powiedziałeś. Prawdziwy z Ciebie kumpel.-mruknął i wyszedł. A ja wróciłem do Cassie. Od razu opowiedziałem jej co zaszło. Stwierdziła, że Haz chciała kogoś złapać na dzieciaka, a od początku kleiła się do Lokowatego. A on nie lubi łatwych dziewczyn. Aż boję się co dalej wyjdzie z tego pokręconej historii.
Ale miałem więcej zmartwień, muszę obmyślić jak wyznać i czy wyznać Cass moje uczucia. Ona jest teraz bardzo ważna i chciałbym oficjalnie jej to powiedzieć, ale nie mam pojęcia jak to zrobić.
~*~
Szedłem ulicą i rozmyślałem o wszystkim co spotkało nas przez ostatni rok.Związek Liama i Nialla, Cassie, Izzy, Hazel i jej ciąża. Wszystko zlewało się w wielki kolorowy kolaż twarzy. Nie do końca wiedziałem gdzie umieścić siebie. Wszyscy są moimi przyjaciółmi, bliższymi lub dalszymi , ale jednak.
 Oczywiście rozniosło się, że Haz chciała wrobić Harrego w dziecko, ale ostatecznie przyznała się kto jest ojcem i ustaliliśmy, że powinna się wyprowadzić, co uczyniła jeszcze tego samego dnia. Cassie i Zayn dogadują się coraz 'lepiej' <if you know what I mean>wszystko zaczęło układać się genialnie. Nowe wywiady, teledyski, początki drugiej płyty. Ale ja czułem, że czegoś brakuje.
 Moje przemyślenia przerwał intensywny zapach cynamonu i wanilli,poczułem coś gorącego w okolicy klatki piersiowej, a po chwili zorientowałem się, że leże na ziemi oblany kawą, a na mnie zawisła jakaś dziewczyna, która co i rusz mówiła coś pod nosem w języku którego nie rozumiałem.
-Bardzo przepraszam, głupi ja. Zamyśliłem się, nic Ci się nie stało?-zapytałem szybko.
-Nie, jeżeli zignorujemy zniszczoną koszulkę i wylaną kawę to wyszłam bez szwanku.-powiedziała z nutką sarkazmu, co od razu mnie zaintrygowało.
-W takim razie, zapraszam Cię na kawę, a później odkupię koszulkę, co Ty na to?
-Pod warunkiem, że nie zabijesz mnie po drodze, mogę poświęcić Ci parę minut mojego dnia.-powiedziała z wyraźnym akcentem.
-W takim razie madame, chodźmy.-powiedziałem i skierowaliśmy się prosto do mojej ulubionej kawiarni.
-Tak właściwie to jak masz na imię?Ja jestem Louis.
-Moje imię to zagadka, jak uznam, że jesteś gotów to Ci powiem.-odpowiedziała tajemniczo.
-Czy jesteś wampirem? Bo jak tak to chodź na słońce, chce zobaczyć jak świecisz.-pisnąłem radośnie, na co dziewczyna parsknęła śmiechem.
Weszliśmy do kawiarni i zajęliśmy stolik. Obydwoje złapaliśmy za karty, chociaż ja znałem menu na pamięć . Dziewczyna przeglądała kartę, a ja miałem chwilę, żeby przyjrzeć się jej lepiej. Była brunetką, bardzo ładną,  z dużymi niebieskimi oczami i alabastrową skórą. Miała też sporo tatuaży na nadgarstku, obojczyku, za uchem i chyba widziałem też na karku. Wyglądała bardzo interesująco. 
-To co wiesz już co zamawiasz, czy byłeś zbyt zajęty gapieniem się na mnie, Louis?-zapytała z uśmieszkiem. 
Nie powiem ciut się speszyłem, ale od razu ogarnąłem się i odpowiedziałem wesoło.
-Dla mnie duża, podwójna mocha czekoladowa i sernik, a Ty tajemnicza już wybrałaś?
-Mrożone frappe z wanilią, cynamonem i chili. A i sałatkę, że świeżych melonów i mango.-powiedziała i mrugnęła do mnie, aż przeszedł mnie dreszcz. Zamówiliśmy i wdaliśmy się w rozmowę. 
Opowiedziałem jej trochę o sobie, a ona odwdzięczyła mi się tylko krótką historią o jej upodobaniach i dowiedziałem się, że jest z Islandii, ale na nic więcej nie mogłem liczyć.
-Muszę się już zbierać, czekają na mnie.-powiedziała
-Może się jeszcze kiedyś spotkamy?-zaproponowałem.
-Jasne, to mój numer.-powiedziała i podsunęłam mi serwetkę.-Możesz mnie zapisać jako Charlie. Do zobaczenia Lou.-powiedziała i wyszła. 
Od razu spojrzałem na serwetkę na której widniał numer telefonu i rysunek jej tatuażu z nadgarstka. "Jaskółka" pomyślałem, Zostawiłem pieniądze na stoliku i wyszedłem z kawiarni, wciąż trzymając serwetkę w ręce. Poczułem, że jeszcze kiedyś się z nią spotkam, ale tymczasem usłyszałem dzwoniący telefon. Melodia była zarezerwowana dla Harrego, więc od razu domyśliłem się, że jestem spóźniony na próbę. Pognałem więc jak oszalały, zostawiając za sobą wszystkie myśli.
_____________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długooo i przepraszam, że tak od dupy strony, ale stwierdziłam, że to opowiadanie robi się nudne i postanowiłam wcisnąć tam Charlie i mocno, mocno namieszać. Mam nadzieję, że mój pomysł przypadnie wam do gustu. Proszę komentujcie!!!
To właśnie Charlie. Ma 17 lat i pochodzi z Islandii. Kocha tatuaże i piercing. Jest artystką, uwielbia rysować, tworzyć, śpiewać i grać na perkusji. Piszę też wiersze i teksty piosenek. Jest bardzo wrażliwa, chociaż nie wygląda. Zbuntowana po śmierci matki, przeprowadziła się do Londynu. Uwielbia indie rocka i alternative. Nie lubi horrorów i czekolady. Bardzo pewna swojej wartości.

A pod spodem macie jej wszystkie tatuaże:

Ten ma na obojczyku

Nadgarstek

Za uchem

Na karku



Na żebrach