sobota, 14 lipca 2012

~11

Mieszało mi się w głowię i widziałem tylko mocno zaniepokojone spojrzenie Hazzy.
-Spałeś z Hazel?-zapytałem się prosto z mostu. Popatrzył na mnie jak na ostatniego debila i zaczął się śmiać.
-Stary, ja nie ruszyłbym jej patykiem, nawet jakbym był tak najebany, że nie ogarniałbym czy to krzesło, czy Lou. Skąd Ci to przyszło do głowy?-zapytał.
-Chyba musisz pogadać z nią, bo właśnie Liam zagroził, że jak nie oznajmi Ci, że to twoje dziecko to on to zrobi za nią.-powiedziałem,na co Styles zrobił zdezorientowaną minę.
-Dzięki stary. Muszę to z nimi wyjaśnić. Dobrze, że mi o tym powiedziałeś. Prawdziwy z Ciebie kumpel.-mruknął i wyszedł. A ja wróciłem do Cassie. Od razu opowiedziałem jej co zaszło. Stwierdziła, że Haz chciała kogoś złapać na dzieciaka, a od początku kleiła się do Lokowatego. A on nie lubi łatwych dziewczyn. Aż boję się co dalej wyjdzie z tego pokręconej historii.
Ale miałem więcej zmartwień, muszę obmyślić jak wyznać i czy wyznać Cass moje uczucia. Ona jest teraz bardzo ważna i chciałbym oficjalnie jej to powiedzieć, ale nie mam pojęcia jak to zrobić.
~*~
Szedłem ulicą i rozmyślałem o wszystkim co spotkało nas przez ostatni rok.Związek Liama i Nialla, Cassie, Izzy, Hazel i jej ciąża. Wszystko zlewało się w wielki kolorowy kolaż twarzy. Nie do końca wiedziałem gdzie umieścić siebie. Wszyscy są moimi przyjaciółmi, bliższymi lub dalszymi , ale jednak.
 Oczywiście rozniosło się, że Haz chciała wrobić Harrego w dziecko, ale ostatecznie przyznała się kto jest ojcem i ustaliliśmy, że powinna się wyprowadzić, co uczyniła jeszcze tego samego dnia. Cassie i Zayn dogadują się coraz 'lepiej' <if you know what I mean>wszystko zaczęło układać się genialnie. Nowe wywiady, teledyski, początki drugiej płyty. Ale ja czułem, że czegoś brakuje.
 Moje przemyślenia przerwał intensywny zapach cynamonu i wanilli,poczułem coś gorącego w okolicy klatki piersiowej, a po chwili zorientowałem się, że leże na ziemi oblany kawą, a na mnie zawisła jakaś dziewczyna, która co i rusz mówiła coś pod nosem w języku którego nie rozumiałem.
-Bardzo przepraszam, głupi ja. Zamyśliłem się, nic Ci się nie stało?-zapytałem szybko.
-Nie, jeżeli zignorujemy zniszczoną koszulkę i wylaną kawę to wyszłam bez szwanku.-powiedziała z nutką sarkazmu, co od razu mnie zaintrygowało.
-W takim razie, zapraszam Cię na kawę, a później odkupię koszulkę, co Ty na to?
-Pod warunkiem, że nie zabijesz mnie po drodze, mogę poświęcić Ci parę minut mojego dnia.-powiedziała z wyraźnym akcentem.
-W takim razie madame, chodźmy.-powiedziałem i skierowaliśmy się prosto do mojej ulubionej kawiarni.
-Tak właściwie to jak masz na imię?Ja jestem Louis.
-Moje imię to zagadka, jak uznam, że jesteś gotów to Ci powiem.-odpowiedziała tajemniczo.
-Czy jesteś wampirem? Bo jak tak to chodź na słońce, chce zobaczyć jak świecisz.-pisnąłem radośnie, na co dziewczyna parsknęła śmiechem.
Weszliśmy do kawiarni i zajęliśmy stolik. Obydwoje złapaliśmy za karty, chociaż ja znałem menu na pamięć . Dziewczyna przeglądała kartę, a ja miałem chwilę, żeby przyjrzeć się jej lepiej. Była brunetką, bardzo ładną,  z dużymi niebieskimi oczami i alabastrową skórą. Miała też sporo tatuaży na nadgarstku, obojczyku, za uchem i chyba widziałem też na karku. Wyglądała bardzo interesująco. 
-To co wiesz już co zamawiasz, czy byłeś zbyt zajęty gapieniem się na mnie, Louis?-zapytała z uśmieszkiem. 
Nie powiem ciut się speszyłem, ale od razu ogarnąłem się i odpowiedziałem wesoło.
-Dla mnie duża, podwójna mocha czekoladowa i sernik, a Ty tajemnicza już wybrałaś?
-Mrożone frappe z wanilią, cynamonem i chili. A i sałatkę, że świeżych melonów i mango.-powiedziała i mrugnęła do mnie, aż przeszedł mnie dreszcz. Zamówiliśmy i wdaliśmy się w rozmowę. 
Opowiedziałem jej trochę o sobie, a ona odwdzięczyła mi się tylko krótką historią o jej upodobaniach i dowiedziałem się, że jest z Islandii, ale na nic więcej nie mogłem liczyć.
-Muszę się już zbierać, czekają na mnie.-powiedziała
-Może się jeszcze kiedyś spotkamy?-zaproponowałem.
-Jasne, to mój numer.-powiedziała i podsunęłam mi serwetkę.-Możesz mnie zapisać jako Charlie. Do zobaczenia Lou.-powiedziała i wyszła. 
Od razu spojrzałem na serwetkę na której widniał numer telefonu i rysunek jej tatuażu z nadgarstka. "Jaskółka" pomyślałem, Zostawiłem pieniądze na stoliku i wyszedłem z kawiarni, wciąż trzymając serwetkę w ręce. Poczułem, że jeszcze kiedyś się z nią spotkam, ale tymczasem usłyszałem dzwoniący telefon. Melodia była zarezerwowana dla Harrego, więc od razu domyśliłem się, że jestem spóźniony na próbę. Pognałem więc jak oszalały, zostawiając za sobą wszystkie myśli.
_____________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długooo i przepraszam, że tak od dupy strony, ale stwierdziłam, że to opowiadanie robi się nudne i postanowiłam wcisnąć tam Charlie i mocno, mocno namieszać. Mam nadzieję, że mój pomysł przypadnie wam do gustu. Proszę komentujcie!!!
To właśnie Charlie. Ma 17 lat i pochodzi z Islandii. Kocha tatuaże i piercing. Jest artystką, uwielbia rysować, tworzyć, śpiewać i grać na perkusji. Piszę też wiersze i teksty piosenek. Jest bardzo wrażliwa, chociaż nie wygląda. Zbuntowana po śmierci matki, przeprowadziła się do Londynu. Uwielbia indie rocka i alternative. Nie lubi horrorów i czekolady. Bardzo pewna swojej wartości.

A pod spodem macie jej wszystkie tatuaże:

Ten ma na obojczyku

Nadgarstek

Za uchem

Na karku



Na żebrach 

sobota, 9 czerwca 2012

~10

-MAM TEGO SERDECZNIE DOSYĆ!UWIELBIASZ PSUĆ WSZYSTKO JAK JUŻ JEST DOBRZE?!-krzyczałam na cały dom. To była już chyba moja 10 kłótnia z mamą w tym miesiącu.
-Cassie dziecko, ja jestem twoją matka i chce jak najlepiej.Dopóki tutaj mieszkasz ja decyduję. Nie uważam, że powrót Zayna był dobry, więc masz się z nim nie spotykać.-powiedziała kolejny raz, zimnym jak lód głosem. Spojrzałam na nią gotowa zabić.
-Skoro tak to mamy jasną sprawę.-powiedziałam, a moja mama spojrzała na mnie zwycięsko. -Za 10 minut już tu nie będę mieszkać.-oznajmiłam chłodno i pobiegłam do pokoju zabrać swoje już i tak od kilku tygodni spakowane rzeczy. Wiedziała, że prędzej czy później do tego dojdzie. Złapałam za telefon i wykręciłam numer do chłopaków. Ktoś odebrał po 4 sygnale.
-Halo?-usłyszałam radosny, wysoki głos Lou.
-Hej, tu Cass.
-Przyjechać?-zapytał.
-Czytasz mi w myślach, a i przyjedź....
-Jeepem?-dopowiedział.
-Dokładnie.
-Będę za parę minut.
-Czekam.-powiedziała i rozłączyłam się
Minęło już prawie pół roku odkąd moje kontakty z Zaynem się odświeżyły i znałam chłopaków na wylot, z resztą dokładnie tak jak oni mnie. Rozumieliśmy się bez słów, byli moimi najlepszymi przyjaciółmi. Wiele sie wydarzyło jak na przykład wiadomość o ciąży Hazel. Chłopcy przyjęli ją do siebie bez słowa sprzeciwu i nawet ja już do niej przywykłam. Jedynie denerwowało mnie to, że nie chce nam powiedzieć kto jest ojcem, a ja mam dosyć złe przeczucia. Razem z Lou próbujemy dowiedzieć się czegoś, ale słabo nam to idzie. Kolejna nowość to wyprowadzka Izzy do Francji. Dostała stypendium na ASP i wyjechała. Stwierdziła, że już nic jej tu nie trzyma. Wiedziała, że ze mną nic nie wyjdzie, a i jej stosunki z Niallem znacząco się pogorszyły, bo odkąd pojawiła się Hazel blondyn nie jest sobą. Wszystko zaczęło się komplikować, więc jakieś kilka tygodni temu 1D zaproponowali mi zamieszkanie ze sobą, szukałam tylko pretekstu.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk klaksonu. Złapałam za walizkę i pomknęłam przez schody, mijając po drodze moją matkę, która próbowała mnie zatrzymać. Wracałam się jeszcze kilka razy po wszystkie kartony z moimi rzeczami. Pożegnałam się raz na zawsze z domem i posłałam mamie chłodne, pożegnalne spojrzenie. Opuściłam dom po sztywnym 'Trzymaj się" i usiadłam obok Louisa. Chłopak spojrzał na mnie pokrzepiająco, utwierdzając mnie w przekonaniu, że dobrze robię.
-Damy radę Wilson.-powiedział radośnie.
-A kto miałby dać radę jak nie my, Tomlinson?-zaśmiałam się.
Chłopak odpowiedział mi uśmiechem, po czym włączył radio i jak zawsze zaczął sobie wesoło śpiewać, a po kilku minutach i ja dołączyłam do jego wygłupów.
~*~
-Czy ktoś do jasnej cholery widział Tomlinsona?-usłyszałem już nudne pytanie z ust Hazel. 
-Czemu zawsze jak go nie ma coś od niego potrzebujesz?-zapytał lekko zirytowany Liam.
-Bo tylko on umie zrobić ciasto marchewkowe, a mój malec właśnie jego oczekuje-odpowiedziała tak słodko, że poczułem jak mój obiad zawraca bieg i kieruje się niebezpiecznie w stronę wyjścia.
-Czy tylko mnie zaczyna to irytować?-mruknąłem pod nosem.
-Chyba sobie jaja robisz, jakby nie była w ciąży już dawno zrobiłbym jej krzywdę.-powiedział cicho Styles na co ja parsknąłem niekontrolowanym śmiechem.
-To może ja skocze do cukierni?-zapytał troskliwie Horan, co oczywiście zezłościło mnie jeszcze bardziej. Już od pół roku to tak wygląda. Ona wymyśla sobie coś czego akurat w tym momencie nie jest dane jej mieć, a albo Niall albo Liam latają jak pojebani, żeby dla niej to zdobyć.
-Ale ja chce takie jak robi Loooou.-jęknęła. 
Całe szczęście, że ktoś wszedł, bo zabiłbym ją na 100%.
W drzwiach zobaczyłem Louisa z Cassie. Nie powiem zdziwiłem się trochę, bo nie umawialiśmy się na dzisiaj. Spojrzałem pytająco w ich stronę. Tommo się do mnie uśmiechnął.
-Chciałabym skorzystać z waszej propozycji, jeżeli jest nadal aktualna.Mogę z wami zamieszkać?-zapytała nas mulatka. Na co każdy zawołał z aprobatą, wyrażając swoją zgodę. Oczywiście tylko Hazel coś mruczała pod nosem, co wszyscy zignorowali. Dziewczyna usiadła obok mnie, a ja powoli przyzwyczajałem się do myśli, że będę ją mieć na co dzień.
Nagle zorientowałem się ,że pokój zrobił się dziwnie cichy. Zacząłem przeczuwać coś złego. Przeprosiłem Cassie na chwile i skierowałem się w stronę pokoi chłopaków. Z jednego z nich usłyszałem dziwną wymianę zdań.
-Wiem wszystko Hazel.-powiedział Liam-Masz mu powiedzieć dzisiaj, inaczej ja to zrobię.
-Co masz na myśli-odparła spanikowana dziewczyna.
-Jak to co? Powiedz ?Harremu, że to on jest ojcem tego dziecka.
Osunąłem się na ziemię nie wiedząc co zrobić.Może ja się przesłyszałem?Przecież Styles szczerze nie lubił 
Hazel i nie krył się z tym. Nagle poczułem na moim ramieniu czyjąś rękę. Podniosłem głowę.
-Zayn, dobrze się czujesz?-zapytał mnie Hazza.
__________________________________________________________________________
Jest następny, specjalnie dla M. Mam nadzieję, że się podoba i liczę na komentarze. To dopiero początek....

niedziela, 27 maja 2012

~9

Toczyłem wewnętrzną walkę ze samym sobą. Z jednej strony Cassie nie była moją dziewczyną i mogła robić co tylko chce, a tym bardziej Lou ,który jest przecież moim najlepszym przyjacielem. A z drugiej to co czułem do tej dziewczyny było silniejsze, tak silne że miałem ochotę wejść tam i dać Tomlinsonowi w twarz. Stałem niespokojny, a moje ręce się trzęsły. Nagle ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłem się i zobaczyłem burzę ciemnych loków i skacowane, zielone spojrzenie.
-Ej, Zayn co jest?-zapytał mnie Hazza.
Pokręciłem tylko głową i wkroczyłem do kuchni akurat, gdy chłopaki przestali gadać. Posłałem Louisowi dziwne spojrzenie i skierowałem się po aspirynę.
-Kacyk jest?-zapytał rozbawiony Liam, który najwidoczniej za wszelką cenę chciał rozluźnić atmosferę.
-Jak morderca.-oznajmił cicho Harry.- Czy znowu udawałem, że jestem Harrym Potterem?-zapytał po chwili.
Na co wszyscy troje parsknęliśmy śmiechem, przypominając sobie ostatni raz, jak Styles wpadał na ścianę, bo myślał ze trafi na peron 9 i 3/4.
-Tak, ale nie było źle.  Mówiłeś tylko, że nie możesz czarować.-odpowiedział mu Payne, na co na twarzy Loczka pojawił się zażenowany uśmiech. Nagle do kuchni weszła Izzy z moją przyjaciółką, a mi zepsuł się humor. Nie umknęło to uwadze Liama, który posłał mi pytające spojrzenie. Powiedziałem mu bezdźwięcznie, że pogadamy potem. Pokiwał głową.
-Przepraszam, czy ktoś jeszcze widział wczoraj jednorożce?-zapytała Izz.
Zareagowaliśmy podobnie jak 5 minut temu.
-Nie, ja widziałam tylko goły tyłek Hazzy, jak schodził po wodę w nocy.-powiedziała Cassie, a Harry po raz kolejny tego dnia oblał się rumieńcem.-Spokojnie, ładny jest więc możesz go pokazywać częściej.-powiedziała i go przytuliła. Znowu się roześmialiśmy.
Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Automatycznie krzyknęliśmy:"Ja nie otwieram".
-Spoko, ja pójdę.-powiedziała mulatka i zniknęła za drzwiami.
~*~
W domu cały czas panowała napięta atmosfera. Niby było jak zawsze, ale czułam coś niepokojącego. Poszłam otworzyć drzwi, bo wiedziałam , że żadne z tych skacowanych obiboków tego nie zrobi. Podeszłam do nich, pociągnęłam za klamkę, a moim oczom ukazała się średniego wzrostu brązowowłosa dziewczyna, o jasnych oczach które po zobaczeniu mnie zaczęły cisnąć błyskawice.
"No pięknie" pomyślałam.
-Słucham, jak mogę pomóc?-zapytałam miło.
-Szukam Liama Payne'a.-odburknęła mi.
-Już go wołam.-powiedziałam i pobiegłam szybko w stronę kuchni, aby usunąć się z linii ognia.
Weszłam do pokoju i akurat małpoludy przestały się rzucać jedzeniem. Od razu spojrzeli na mnie.
-Li, ktoś do Ciebie.-powiedziałam.
-Do mnie? A kto?-zapytał.
-Nie wiem, jakaś dziewczyna. Chyba nie bardzo przypadłam jej do gustu.-oznajmiłam, na co ciemny blondyn wyszedł zdziwiony z kuchni.
Po kilku minutach w drzwiach stanął Liam wraz z tamtą dziewczyną.
-O cześć Hazel.-powiedział Louis.
-Hej Lou.-odpowiedziała.
Uniosłam brwi , zupełnie nie kumałam o co chodzi. Spojrzałam na Izzy która była równie zdziwiona co ja. Zayn zauważając moje zakłopotanie zabrał głos.
-A tak, dziewczyny to Hazel, kuzynka naszego pana Payne. Haz to moja najlepsza przyjaciółka Cassie i znajoma Izzy.-powiedział mulat.
Dziewczyna na te słowa uśmiechnęła się pięknie do Malika i jak na zawołanie pomachała nam na przywitanie, wciąż posyłając chłopakowi ukratkowe spojrzenia. O dziwo w tym samym czasie starała się zwrócić uwagę Harrego. Nie podobało mi się to.
 Starałam się do niej uśmiechnąć, ale wyszedł mi tylko dziwny grymas. Czyżbym była o nią zazdrosna? Ale dlaczego? Przecież Zayn to mój przyjaciel, a Hazzę znam parę dni. Zupełnie nie rozumiałam swoich uczuć.
~*~
Czułem się dziwnie. Siedzieliśmy gadając i jedząc pizze, ale czułem dystans pomiędzy wszystkimi. Spojrzałem na Liama który wydawał się wołać"Powiedz mi w końcu o co chodzi!" Wstałem i wziąłem brudne talerze ze stołu.
-Liam, mógłbyś mi pomóc.-powiedziałem i posłałem mu znaczące spojrzenie.
-Jasne.-odpowiedział i oboje poszliśmy do kuchni.-Stary, co jest?
-Słyszałem jak gadałeś z Lou o tym, że się całował z Cass.-powiedziałem.
 Liam uderzył się w czoło z otwartej dłoni.
-Kurde, on miał Ci to powiedzieć, żebyś się nie dowiedział przypadkiem.-powiedział.
-Coś nie wyszło, ale to nie ważne. Potrzebuję twojej rady. Co mam z tym zrobić?
-Z tego co wiem to jemu nie zależy tak jak Tobie. Idź i powiedz jej co czujesz, proste.
-Pojebało Cię, to wszystko zniszczy.-prawie krzyknąłem.
-Wiesz co Zayn? Zdążyłem ją już trochę poznać i założę się, że ona tylko na to czeka. Spróbuj bo nie dasz sobie spokoju.-powiedział i wyszedł zostawiając mnie z armagedonem w głowie.
_____________________________________________________________________
Bum, kolejny wpadł :) Mam nadzieję, że się podoba, ja jestem z niego średnio zadowolona, ale chyba nie jest bardzo źle. Mam jakiś zastój artystyczny, ale staram się dzielnie z nim walczyć. Chce też podziękować, bo doczekałam się w końcu komentarza, oczywiście liczę na więcej i czekajcie, bo teraz dopiero cała historia się rozkręci. Dzięki za czytanie :)

wtorek, 22 maja 2012

~8

Byłem chyba jedyną świadoma swoich poczynań osoba wśród wszystkich osób mnie otaczających. W sumie mogłem się tego spodziewać, impreza na 60 osób i mnóstwo alkoholu. Siedzimy tu już jakieś 3 godziny, a chłopaki zachowują się gorzej niż zawsze. Horan biega po całej sali i krzyczy "Czy ktoś może mi wskazać drogę do lodówki?", Malik już 10 raz pyta mnie gdzie znajdzie lustro. Cassie i Louis gdzieś zniknęli. Izzy bawi się z jakimiś laskami. A Hazza siedzi obok mnie i gada ze swoim odbiciem w szklance, albo szepcze coś o tym, że nie może czarować poza Hogwartem.
To nie jest normalne. Siedzieliśmy tak jeszcze trochę, aż dotarli do nas średnio trzymający się na nogach Cass i Lou.
-Kurwa, tego się nie da znieść na trzeźwo!-krzyknąłem w zasadzie sam do siebie i zabrałem Harremu szklankę z której pociągnąłem porządny łyk. Czego od razu pożałowałem, bo zrobiło mi się niedobrze.-Wracamy do domu.-zakomunikowałem i zebrałem całe najebane towarzystwo.

-Liam, ona znowu rzyga, a mi się już troi ten kibel i nie wiem które włosy mam łapać.-wybełkotał Zayn.
-Ah, kładź się spać. Ja tam pójdę.-powiedziałem i od razu skierowałem się w stronę ubikacji w której siedziała mulatka.
Wyglądała na bardzo zmęczoną i chyba zaczynała trzeźwieć, bo gdy otworzyłem głośno drzwi mocno się skrzywiła.
-Główka boli?-zapytałem
-Napierdala raczej.-odpowiedziała Cassie.
-Trzeba było tyle nie pić.-zaśmiałem się
-Ciszej.-zdążyła poprosić i znowu musiała zwymiotować. Automatycznie złapałem jej długie, czarne włosy żeby jej jakoś pomóc. Wstała szybko i doprowadziła się do porządku.
-Dziękuję, że tu jesteś.-powiedziała po wszystkim.
-Nie ma za co, zawsze będę.-uśmiechnąłem się.
Nagle zauważyłem, że posmutniała, jakby ją coś przybiło.
-Coś się stało?-zapytałem.
-W sumie to nie wiem. Nie potrafię przypomnieć sobie niczego, co robiłam z Lou.-powiedziała i spuściła głowę.
-Na pewno nic się nie stało.-powiedziałem, choć w głębi nie byłem tego w cale pewien.
-Dziękuję.-szepnęła i położyła się na moje kolana, natychmiast zasypiając. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem na kanapę.
Postanowiłem rano pogadać z Louisem, może jemu coś zostało w głowie. Z taką myślą zasnąłem już nad ranem.
~*~
Mój mózg pulsował jakby chciał się wydostać z czaszki. Od razu pożałowałem wypicia takiej ilości wódki. Wstałem i z ledwością dałem radę zejść po schodach w poszukiwaniu wody i aspiryny. Mój umysł jaśniał z minuty na minutę i zacząłem słyszeć czyjąś dyskusję. Z ciekawości stanąłem i schowałem się za kolumną, żeby lepiej usłyszeć wypowiadane słowa.
-Pamiętasz co wczoraj z nią robiłeś?-rozpoznałem głos Liama.
-Mniej więcej, na pewno nie doszło do niczego więcej.-odpowiedział ten drugi.
-To znaczy?
-Tylko się całowaliśmy, długo. Ale Niall nam przerwał.
W moim mózgu toczyła się bitwa, kto mógł wypowiedzieć te słowa.
-Louis!! Dobrze wiesz jaki ,ma stosunek do niej Zayn! Czemu to zrobiłeś?!-krzyknął Payne.
"LOUIS!" krzyczałem w myślach. 
Nie wiedziałem nawet jak bardzo sprawy zaczną się komplikować. A to był tylko początek.

czwartek, 17 maja 2012

~7

-Nosz bez jaj. Jak wy to zrobiliście?-krzyczał zdenerwowany Harry.
-Ej spokojnie przecież żyjemy-próbowała rozluźnić atmosferę Cassie.
-Aaa niby starsi, a głupsi. Zwariuję tu!-krzyknął i odszedł.
-Spoko, przejdzie mu.-powiedział Lou i puścił oko do Cass.
Zaczęliśmy się głośno śmiać.
-Ejj on ma rację, nie był to mądry pomysł odcinać linkę bezpieczeństwa Zayn.-powiedział Liam.
-Oj tam, oj tam. Przecież nic się nie stało.Tylko rozciąłem sobie brew.
-I skręciłeś mi nadgarstek upadając.-dodała Cassie.
-PRZEPRASZAM ZNOWU.-powiedziałem i zacząłem ja ściskać i całować w rękę.
-Jak dzieci.-zaśmiał się Niall i ruszyliśmy do samochodu, aby wrócić do domu.

-Home, sweet home.-podśpiewywał pod nosem radosny Niall kierując się w stronę lodówki.
-Ej Cass, powiedziałam twojej mamie, że coś Ci się stało.-zaczęła nieśmiało Izzy.
-Cooo?
-No tak i ona teraz wydzwania do mnie. Może lepiej pojedźmy tam.
-Boże widzisz, a nie grzmisz.-zwróciła się ku górze brunetka.-Zgadamy się jakoś potem chłopaki.-powiedziała, pocałowała mnie w policzek i wyszła pospiesznie.
-Miłość się odradza.-skomentował Lou.
-Ej stary, to nie miłość.-powiedziałem i rzuciłem w niego poduszką.
-Nie, w cale.-zaśmiał się Liam.
-Dobra bałwany koniec tematu.-zarządziłem.
Nagle do pokoju wszedł Harry z dziwną miną.
-Co jest Hazza?-zapytał Niall, który wrócił do nas z kanapką.
-Ktoś z was sprawdzał telefon?
-Nie.-odpowiedzieliśmy chórem.
-To mamy przejebane.-powiedział i pokazał nam Iphona.
50 NIEODEBRANYCH POŁĄCZEŃ OD PAULA.
Jesteśmy martwi...
~*~
-Jak możesz być tak nieodpowiedzialna?Miałaś wypadek i dowiaduję się tego od Izabelli?-mówiła moja mama.-Z kim ty tak właściwie spędzasz ten cały czas?
-Z Zaynem.-powiedziałam cicho, ale to usłyszała. Jej oczy zrobiły się ogromne, jak spodki.
-Co takiego?Cassandro, zapomniałaś już co takiego ten chłopak zrobił?
-Mamo, a jakby tata wrócił, nie dałabyś mu szansy?-zapytałam, trafiając w jej słaby punkt.
-Tak...-odpowiedziała i dała mi znak, że mogę już iść. -Ale wiedz, że nie będę tego pochwalała.-powiedziała, gdy szlam do siebie. 
Weszłam do pokoju i od razu włączyłam komputer. Przejrzałam parę stron i pomyślałam, że zadzwonię do Zayna.
-Hej
-No cześć i jak z mamą?-zapytał
-Łatwo nie było, ale żyję.A jak u was?
-Było blisko zabójstwa, bo nie odbieraliśmy telefonów Paula. Ale mieliśmy dla niego nową piosenkę i złagodniał.
-Hahhahaha, przepraszam że was zajmuję.
-Spoko. Ej dzisiaj idziemy na imprezę. Niall zaprosił już Izz, chyba nie muszę pytać, czy przyjdziesz?
-Już to zrobiłeś-zaśmiałam się. -Ale chętnie pójdę.
-To super. Przyjedziemy po Ciebie o 20. A jak twoja ręka?-zapytał. Spojrzałam na nią i od razu zaczęła mnie boleć.
-Jest Ok, nie martw się. Do zobaczenia.-powiedziałam
-Paaa
Spojrzałam na zegarek. Miałam 1.5 h na przygotowanie się. Szybko wstała i zaczęłam szukać czegoś odpowiedniego w mojej szafie. Zdecydowałam się na spódnicę i koszulę. Spojrzałam w lustro, wyglądałam dobrze. Zabrałam się za makijaż i po 10 minutach byłam gotowa. Zeszłam na dół i akurat zauważyłam, że już po mnie przyjechali. Rzuciłam szybkie 'Wychodzę!' i wybiegłam z domu.
_______________________________________________________________________
Trochę nudnawe, ale już niedługo. Mam nadzieję, że się podobało :)

poniedziałek, 14 maja 2012

~6



(Harry)
No games, no jokes, no fun, no laughing, 
No singing, No dancing, no fun, no games. Just serious.
(Liam)
It's very serious.
(Zayn)
Liam's moustache
(Liam)
Very serious!
(Zayn)
Yeah Yeah 
Otworzyłam oczy i przywitał mnie widok trzech debili z przyklejonymi sztucznymi wąsami, śpiewających mi nad uchem. Miła pobudka zawsze spoko. Rozejrzałam się po pokoju i spojrzałam na nich pytająco.
-Znowu zasnęłaś.-uśmiechnął się do mnie Harry.
-A gdzie reszta?-zapytałam przeciągając się.
-Niall i Izzy wyszli gdzieś razem, a Lou powiedział, że musi załatwić coś ważnego.-odpowiedział mi Zayn.
-Rozumiem.
-W kuchni czeka na Ciebie jedzenie.-zaczął Liam
-A potem zabieram Cię na specjalna niespodziankę.-dodał podekscytowany Zayn.
Wstała i skierowałam się do kuchni w której znalazłam moje ulubione wegetariańskie tortillę. Jak dobrze, że Liam ma dobra pamięć. Po zjedzonym posiłku wsiadłam z Zaynem do auta i pojechaliśmy w tajemnicze miejsce gdzie podobno miałam zobaczyć moją niespodziankę.
~*~
-Chcesz skoczyć ze mną na bungee?-zapytała zdziwiona brunetka.
-No jasne.-dopowiedziałem radośnie. 
Już dawno chciałem to zrobić, a to była idealna okazja.
-Jesteś pewien?-zapytała
-Wiesz co Cassie? Wyznaję pewną zasadę You only live once* . To jak skaczesz ze mną?
-Chyba nie wiesz, że mówisz do prawdziwej masochistki.-powiedziała i uśmiechnęła się przebiegle, zakładając zabezpieczenia na siebie. Cieszyłem się, że to właśnie z nią skaczę.
-Ale mam jeden warunek.-powiedziała-Za rok, jeżeli nadal będziemy blisko siebie skoczymy razem z klifu.Co ty na to?
-Dla mnie bomba-wyszczerzyłem się.-To mam jeszcze jeden pomysł.
Poszedłem do butki gdzie sprzedawali różne ciekawe rzeczy. Znalazłem dwie bransoletki i kazałem na nich wygrawerować YOLO i dzisiejszą datę. 
-One nam przypomną o naszej umowie.-podałem jedną z nich Cassie. Założyła ją od razu.
Ubraliśmy się szybko we wszystkie zabezpieczenia. Stanęliśmy nad 'przepaścią', złapaliśmy się za rękę.
-Na trzy.-powiedziałem
-Na trzy.-potwierdziła.
Skoczyliśmy krzycząc razem 
-'YOLO!'
~*~
-No nareszcie wróciły nasze gołąbki.-krzyknąłem do nadchodzących Niallera i Izz. Szczerzyli się cały czas.
Zaczęliśmy żartować i wygłupiać się, gdy nagle zadzwonił telefon. Harry od razu podbiegł go odebrać. Nagle pobladł. Szybko doskoczyliśmy do niego zobaczyć co się stało.
-Zayn i Cassie mieli wypadek.-udało mu się wydukać. A cała reszta potoczyła się bardzo szybko.Momentalnie wszyscy poderwali się z miejsc i już byliśmy w drodze do naszych przyjaciół.
____________________________________________________________
* You only live once-YOLO (żyjesz tylko raz)
Krótki, ale tylko tyle udało mi się napisać, a chciałam dodać jakiś rozdział. Uznałam, że przyda się trochę dreszczu, ale spoko jeszcze dużo was zadziwi. I mam już pomysł jak skończyć to opowiadanie, ale myślę, że pociągnę je jeszcze przez jakieś 20 rozdziałów. Mam nadzieję, że w miarę się podobało. :)
http://www.youtube.com/watch?v=XPsyu4AZ0ys <----- to piosenka z początku rodziału

niedziela, 6 maja 2012

~5

Kilka godzin siedziałem z Izzy w tej łazience rozmawiając o naszym "problemie". Wyznała mi, że to co czuje do Cassie to nie tylko przyjaźń i podobno dziewczyna o tym dobrze wie. A ja opowiedziałem jej jak to było ze mną i...Liamem. Przeze mnie rozstał się z Danielle i byliśmy razem kilka miesięcy w końcu on stwierdził, że to nie jest to, a ja mu przytaknąłem chociaż cały czas coś czuję, ale nie wiem co. Dziewczyna bardzo dobrze mnie rozumiała i dobrze się dogadywaliśmy, w końcu tematy zeszyły na ulubiony kolor i jedzenie. Coraz bardziej lubiłem Izz. Podobno biseksualista może pokochać każdą żywą istotę, czy to się właśnie dzieję?
~*~
Obudziłam się na kanapie, leżąc na śliniącym się loczku. Prawdę mówiąc wygodny by był z niego mebel, gdyby nie ta ślina. Rozejrzałam się po pokoju, ale nikogo nie był, telewizor został zatrzymany na scenie Jacka i Rose już po zatonięciu Titanica. Lubiłam ją. Nagle do pokoju wszedł rozbawiony Zayn.
-Jak się spało?-zapytał.
-Nawet wygodnie, ale troszkę mokro.
Zaśmiał się.
-Jesteś głodna? Zrobiliśmy z Liamem pizzę.
-Hmm, chętnie coś zjem, ale jesteś pewien że to jadalne? Nigdy nie byłeś utalentowanym kucharzem.
-Bardzo śmieszne.
Wstałam i skierowaliśmy się do kuchni.
-A gdzie Niall?
-No właśnie, jak spałaś to dzwoniła Izzy no i ona tu przyszła, zobaczyła Cię jak śpisz na Hazzie. A teraz od jakieś 2 godzin siedzi w łazience z Niallem.-powiedział mi Zayn.
-Co? O nie!-krzyknęłam i pobiegłam ich szukać. dobrze wiedziałam o jej uczuciach i ja tez ją kochałam, ale jak siostrę. Czułam się niezręcznie w takiej sytuacji, ale ona mówiła, że to jej wystarczy. Ale nie znaczyło, że wytrzyma wszystko, a dokładnie wiem co mogła sobie wtedy pomyśleć. Wleciałam do łazienki i zastałam śmiejącą się parę, radośnie gadających Nialla i Izz. 
-Hej, wszystko gra?-zapytałam, ciut zbita z tropu.
-Hahhahha, tak ja i Niall gadamy. I wiesz co? On tez jest bi.-śmiała się moja przyjaciółka, a chłopak wtórował jej za każdym razem.
-Czy wyście czegoś się naćpali?-zapytałam, ale odpowiedział mi znowu wybuch śmiechu.
Wróciłam więc do chłopaków, gdzie dołączył w końcu Harry.
-Co ty taka zaszokowana?-zapytał.
-Izzy i Nialler siedzą w kiblu i rozmawiają o tym, że są bi.
-Co?! Izzy też.-zapytał zdziwiony Liam. Pokiwałam głową.
-Dom wariatów normalnie.-skomentował to Zayn.
-Dobra, to niech sobie oni gadają, a my wracamy włączyć jeszcze raz Titanica.-powiedział wesoły Styles.
-Jestem za!-krzyknęłam od razu, a Zayn i Liam zajęczeli niezadowoleni, ale podążyli za nami.
~*~
-Nieeeee, Rose posuń to dupsko dla Jacka!!!-krzyczała Cass z Hazzą, a ja i Liam patrzyliśmy na nich jak na kompletnych debili.-On musi żyć!!!
-Boże, czy do nich jest jakiś wyłącznik?-zapytał Liam, a oni na to posłali mu groźne spojrzenie.
Nagle do pokoju wszedł radosny Niall i przyjaciółka mojej Cassie.
-No nie, daliście jej znowu oglądać Titanica?-zapytała -Jak mogliście mnie nie zawołać?!-krzyknęłam po chwili.
-Wydawało nam się, że jesteście dosyć zajęci.-powiedział jej Liam, na co ona uśmiechnęła się i usiadła obok Harrego, rozpoczynając swoje krzyki w kierunku telewizora.
-Jack!! Weź ją zrzuć z tych drzwi!
-No kurde kolejna, ja zaraz ogłuchnę.-zajęczał Liam, na co ja i Niall zaczęliśmy się głośno śmiać.

sobota, 5 maja 2012

~4

Czy to jest normalne, że się tak stresuje przed poznaniem 4 chłopaków, których nienawidziłam zanim poznałam, że aż się telepię? Nie stanowczo ze mną jest coś nie tak. Szlam 'spokojnie' z Zaynem u boku, modląc się, żeby przejechał mnie jakiś autobus, albo niezrównoważony taksówkarz, których jest pełno.
-Już niedaleko.-oznajmił mi uśmiechnięty przyjaciel.
-Suuper.-odpowiedziałam sarkastycznie, ale on chyba tego nie wyczuł.

Przeszliśmy przez ogromne frontowe drzwi do białego penthouse'u. Czułam się troszkę dziwnie, bo nie byłam przyzwyczajona do aż takich luksusów. Na wejściu poczułam zapach jedzenia z Nando's i brudnych skarpetek. Milusio i swojsko. Na pierwszy rzut oka widać było, że sami faceci w domu.
W przedpokoju Zayn rzucił mi przepraszające spojrzenie, tylko co ono miało znaczyć?Weszliśmy dalej.
W wielkim salonie zastałam 4 chłopaków. Trójka z nich siedziała na kanapie obrzucając się żarciem, a ostatni <Liam> siedział na fotelu obok no i no... po prostu cisnął bekę z reszty.Na mój widok chłopak w lokach i drugi w kolorowych spodniach i szelkach, ogarnęli się i jak sądzę przyjęli swoje wyjściowe pozy. Blondyn obok nich zaczął jeść to czym wcześniej rzucał, a Liam radośnie mi pomachał. Odpowiedziałam na ten gest tym samym.
-No więc chłopaki, to jest właśnie Cassie.-powiedział ciut zmieszany Zayn.
-Hey.-powiedziała i uśmiechnęłam się smile'm numer 5.
-Witamy piękną panią.-zwrócił się do mnie jeden z nich.-Ja jestem Louis, to jest Harry, tamten to Niall, a ten na fotelu to..
-Liam.-dopowiedziałam.-My się już znamy. Uśmiechnął się do mnie na te słowa.
-Ok, to trochę dziwne.-powiedział ten w lokach, chyba miał na imię Harry, albo może Niall?
- Mniejsza o to, Cass siadaj.-powiedział do mnie Malik i to też uczyniłam.
-A więc Cassie, bardzo ładnie śpiewasz.-powiedział do mnie Louis.
-Dziękuje, jestem w szkole muzycznej.
-Naprawdę ? To super.-powiedział blondyn.
Pogadaliśmy chwilę o typowych głupotach.
-To może obejrzymy jakiś film? Co wy na to?-zapytał ten w lokach.
-Harry znowu będziesz nam kazał oglądać Titanica?-zapytał, a raczej wyjęczał Louis.
-A ja bardzo lubię ten film.-powiedziałam z uśmiechem.
-Zayn, ja już lubię tą dziewczynę.-skomentował Harry, a ja się zaśmiałam. Usiadłam obok niego, a Liam włączył telewizor.
~*~
-Nie wierzę, że daliśmy się namówić na oglądanie tego znowu, a oni sobie po prostu zasnęli .- powiedział Louis, udając irytacje i wskazując ręką na Harryego śliniącego się na poduszkę i Cassie leżącej na nim.
-Właśnie, przecież mogliśmy puścić film o Justinie.-krzyknął Niall. Na co ja i Liam zaczęliśmy się śmiać.-Ej ranicie moje uczucia.
-Hahahhaha, no sorki Nialler.-powiedział Payne i przytulił blondynka. Ja usłyszałem dzwoniący telefon, jak się okazało należał do Cassie. Na wyświetlaczu było napisane, że dzwoni Izzy, jej przyjaciółka więc pomyślałem, że odbiorę.
-Halo?
-No kurde, spędziła z Tobą kilka godzin i już odbierasz jej telefony?-zirytowała się
-Ej spokojnie, ona po prostu zasnęła.-odpowiedziałem.
-To ona jest u Ciebie?
-Tak, też możesz przyjść.-zaproponowałem
-Oh, dziękuję za ten wielki zaszczyt. Wyślij mi adres sms'em na ten numer.-powiedziała i się rozłączyła.
Zdecydowanie ta dziewczyna mnie nie lubiła.
Po 15 minutach, ktoś zaczął pukać do drzwi. Niall poszedł je otworzyć. Chwilę potem zobaczyłem szczupłą, mocno pomalowaną szatynkę z grymasem niezadowolenia na twarzy. Zobaczyła jak Cass śpi na Hazzie i pobiegła w kierunku łazienki. To było bardzo dziwne.
~*~
Poszedłem za tą dziewczyną do łazienki.
-Hej, wszystko w porządku?-zapytałem.
-Nic nie jest w porządku, barbie.-powiedziała
-Fajnie, ale jestem Niall. Wiesz co? Czasami dobrze jest powiedzieć komuś kogo się nie zna, co Cię gryzie.
-Ok, ja ją kocham i ja tracę. Zadowolony?!
-Jak to kocham? Jesteś lesbijką?-zapytałem zdziwiony.
-Biseksualistką, znasz takie pojęcie?
-Nawet nie wiesz, jak dobrze.
Spojrzała na mnie zaciekawiona i zaczęliśmy rozmawiać.
______________________________________________________________
Następny :) Piszę to opowiadanie z niewiarygodną radością. Ten rozdział jest dla A. Zaczyna się :P
Mam nadzieję, że się spodobało:D

piątek, 4 maja 2012

~3

Zbliżała się północ, a Liam wciąż nie wracał. Pewnie mało by nas to interesowało Payne jest dorosły i go nie kontrolujemy. Ale Horan ciągle latał po całym domu 'martwiąc się' o niego. Zaczęliśmy do niego dzwonić, po 20 razie odebrał w końcu.
-Już wracam.-usłyszałem przyjaciela. Powiedział to i od razu się rozłączył. Wydawało mi się to wszystko bardzo podejrzane. Gdy szatyn przekroczył próg domu od razu zaczęliśmy sypać pytaniami.
-Ej, ja się nie pytam co robicie całymi dniami. A poza tym dowiecie się w swoim czasie.-oznajmił tajemniczo i skierował się do swojego pokoju.
-No czy on sobie jaja robi?!-krzyknął Harry. Na co razem z Lou i Niallem pokręciłem głową na znak żeby to zostawić. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w salonie i położyliśmy się spać.

Rano obudziłem się z głową pełną myśli. Moim głównym celem było odnalezienie Cassie. Nie miałem pojęcia jak to zrobię, ale nie mogłem się poddać. Po śniadaniu wyszedłem z domu i skierowałem się pod London Eye w nadziei, że znowu będzie tam śpiewała. Właściwie nie miałem pojęcia czemu tak bardzo chcę ją znaleźć, wytrzymałem tyle lat bez jakiegokolwiek kontaktu. Ale jak ją zobaczyłem wiedziałem, że nie dam rady nie chcieć pogadać z nią, dowiedzieć się co u niej. Jak się miała przez te wszystkie lata. Z zamyślenia wyrwał mnie telefon. Spojrzałem na wyświetlacz, dzwonił jakiś nieznany numer. Odebrałem.
-Halo?-zapytałem niepewny.
-Hey, Zayn to ja Cassie.-usłyszałem
-Cass?
-Tak, słuchaj chciałabym się z Tobą spotkać.-powiedziała.
-Zawsze i wszędzie.-odpowiedziałem radosny.
-Za 10 minut w Starbucksie przy Queensway.
-Będę.-powiedziałem i usłyszałem, że mulatka się rozłączyła.
Szybko skierowałem się w odpowiednia stronę, już nie mogąc się doczekać, aż ja zobaczę.
~*~
-Nie uważam, że to dobry pomysł.-usłyszałam po raz kolejny moją przyjaciółkę.
-Hej, Izz ja muszę z nim pogadać. Poradzę sobie, już jestem duża.-powiedziałam jej z uśmiechem.
-Co ten cały Liam Ci zrobił? Niedawno chciałaś ich wszystkich pozabijać, a teraz taka sielanka.
-Nie chciałam ich pozabijać tylko skrzywdzić, a poza tym Liam tylko ze mną pogadał nic wielkiego.-odpowiedziałam, pocałowałam ja na pożegnanie i wyszłam spotkać się z Malikiem.

Siedział przy stoliku, czekając na mnie. Podeszłam, a na jego twarzy zagościł uśmiech, który kochałam.
-Nie szczerz się tak, jeszcze Ci nie wybaczyłam.-powiedziałam na 'dzień dobry'.
-Tak, Ciebie też miło widzieć Cassie.-zaśmiał się i wskazał ręką, żebym usiała.
-Dlaczego?-zapytałam.
-Ale co konkretnie?
-Dlaczego zostawiłeś mnie bez słowa i ani razu nie zadzwoniłeś?
-To trudne pytanie, ale z góry powiedzieli mi, że mogę utrzymywać kontakt z rodziną. A jeżeli nie to wypad. Nie powiem to było strasznie ciężkie, ale poprosiłem Doniyę, żeby do Ciebie zaglądała i mówiła mi co słychać. I tak robiła dopóki pewnego dnia zobaczyła pustego domu i tabliczki 'na sprzedaż'. Po programie sądziłem, że chciałaś abym zniknął z twojego życia,a ja też nie chciałem za bardzo Ci mieszać. Dzwoniłem kilka razy, ale zawsze tchórzyłem, gdy odbierałaś. Było mi wstyd, że tak postąpiłem. Nawet nie wiesz co poczułem jak Cię wczoraj zobaczyłem.
-Rozumiem Zayn, wiem że ty tez to przeżywałeś. Myślałam trochę o tym i chyba chciałabym Cię z powrotem w moim życiu.-powiedziałam niepewnie.
-Naprawdę?!-zdziwił się mulat.
-Myślę, że to jest najlepsze wyjście.-odpowiedziałam z uśmiechem.
Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony, po czym wstał i zaczął mnie ściskać.
-Jejku, Cass nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. Dziękuję Ci!-krzyczał mi do ucha.
-Też się cieszę Zayn, ale powoli zaczynasz mnie dusić.-powiedziałam bez tchu.
-Och, przepraszam. Ej masz jakieś plany na dzisiaj.-zapytał.
-Właściwie to nie.
-To może przedstawię Cię chłopakom i poznacie się lepiej?-zapytał
-Ah, nie bardzo mi się podoba ta opcja. Ale myślę, że trzeba to zrobić jeżeli mam zagościć w twoim życiu na nowo.
-Suuper. To ja do nich zadzwonię, że przyprowadzę gościa.-powiedział i posłał mi swój piękny uśmiech. 
Bałam się z nimi spotkać, właściwie dlatego, że nie chciałam ich polubić. No ale musiałam. Za kilkanaście minut będę musiała stoczyć swoją własną walkę z Goliatem, którym byłam ja sama. Musiałam się przełamać, ale w jaki sposób?

środa, 2 maja 2012

~2

Nie wiele myśląc krzyknąłem najgłośniej jak umiałem:
-O MÓJ BOŻE!CZY TO ONE DIRECTION?!
Wszystko stało się bardzo szybko, zobaczyłem tylko zdziwienie na twarzach chłopaków, a potem już tylko tłum otaczający mnie. Jakąś godzinę rozdawaliśmy autografy i pozowaliśmy do zdjęć. W końcu udało nam się jakoś uwolnić.
-Po co to zrobiłeś stary? To miał być dzień dla nas.-powiedział Harry.
-Sory, spanikowałem. Wydawało mi się, że ta dziewczyna z Cassie nas zauważyła.-odpowiedziałem.
-I dobrze Ci się wydawało.-usłyszałem jakiś damski głos. Odwróciliśmy się jednocześnie i wtedy ją zobaczyłem z bliska. Nie mogłem się pozbyć uśmiechu z twarzy.
-Cass.-powiedziałem do niej, ale w odpowiedzi otrzymałem plaskacza w twarz. A dziewczyny odeszły.
-No stary, ona jest jednak na Ciebie obrażona.-zauważył błyskotliwie Nialler.
-Nie, tak dla zabawy uderzyła go w twarz. A tak poza tym to mocnego ma ciosa dziewczyna.-rozgadał się Lou.
-Ta, bo uczyłem ja samoobrony jak byliśmy młodsi.
-Hhahhhhahahahaha, czyli sam sobie zafundowałeś piękny, czerwony odcisk ręki.-zaśmiał się Payne i wszyscy ruszyliśmy w stronę naszego domu. A ja rozmyślałem nad tym wszystkim co się wydarzyło.

Weszliśmy do domu a ja od razu skierowałem się do łazienki. Na odchodne usłyszałem tylko Harrego który prześmiewczym tonem powiedział, żeby przypadkiem nie zakrwawił niczego, jeżeli od tego ciosu zacznę krwawić wewnętrznie. Co z niego za debil. Spojrzałem w lustro, na moim policzku nadal widniał czerwony ślad, długich palców dziewczyny. Opłukałem twarz wodą i pomyślałem, że muszę ją znaleźć i z nią pogadać.Wróciłem do chłopaków i zauważyłem brak jednego z nich, ale zignorowałem to.
~*~
Szłyśmy z Izzy przez nasz ulubiony park. Ja rozmyślałam, a szatynka gadała jak nakręcona.
-Boże, co z niego za pajac. Ogarnij on naprawdę myślał, że wszystko jest ok i że skoczysz mu uradowana w ramiona , jak to robią ci marni aktorzy w każdym odcinku Mody na Sukces.
-Taa.-odpowiedziałam.
Przeszłyśmy się jeszcze chwilkę i wróciłam do domu.
-Hej, mamo już jestem.-krzyknęłam przekraczając próg
 -Dobrze kochanie, masz gościa. Siedzi u Ciebie w pokoju.-odpowiedziała
-Coo?!-zdziwiłam się i pobiegłam do siebie.
Z wachaniem nacisnęłam klamkę od mojego pokoju i uchyliłam drzwi. Na moim łóżku siedział jeden z tych chłopaków z 1D. Troszkę się zdziwiłam.
-Jak mogę Ci pomóc?-zapytałam
-Hej, jestem Liam.-wstał i podał mi rękę.- Przyszedłem w sprawie Zayna.
-Ahh, no to możesz już iść, bo i tak nic nie zdziałasz.-odpowiedziałam
-Masz na imię Cassandra prawda?-zapytał od czapy.
-Owszem.
-A na drugie?-zapytał
-Zaina.-odpowiedziałam, trochę speszona. Mój ojciec przyjaźnił się z rodzicami Zayna. Jak on się urodził to tata od razu był nim zachwycony i w takim efekcie uparł się, żebym miała drugie imię po Maliku.-wytłumaczyłam mu.
Liam się uśmiechnął.
-Hmm wiedziałeś.
-Niee, powiedzmy, że zdałem się na intuicję.-zaśmiał się.
-Co wiesz o przyjaźni Liam?-zapytałam
-Jak widać dużo. Inaczej nie siedziałbym tu z Tobą.
-Zayn wie?
-Nie, nikt nie wie. Ale zrozumiałem, że powinniśmy to dla niego zrobić już bardzo dawno temu.-powiedział.
-A ile wiesz o tym co się stało?-zapytałam
-W zasadzie nic, ale wiem jak Zayn to przeżywał i wierz mi nie było mu łatwo.
Zaśmiałam się.
-Jemu nie było łatwo?.-zrzuciłam pytaniem. - Ty chyba nie wiesz co ja przeżyłam przez te zasrane 2 lata.-prawie krzyknęłam.
-To może mi opowiesz? Ja mam dużo czasu.
Westchnęłam.
-Zaczęło się od tego cholernego castingu do X- factora, ja też miałam wystąpić, ale akurat złamałam dwa żebra, bo spadłam ze ścianki wspinaczkowej. Zayn nie chciał iść tam beze mnie, ale ja jako dobra przyjaciółka namówiłam go. Po castingu przyjechał do mnie i powiedział, że się dostał. Naprawdę się cieszyłam. Ale potem był bootcamp, połączyli was w zespół, a ja ostatni raz widziałam Malika. Potem widywałam go tylko w telewizorze i gazetach. Przez pół roku bez przerwy coś się działo. Anoreksja, potem bulimia i tak na zmianę. Moja mama wydawała pieniądze na psychologa, a potem psychiatrę. Przez całe pół roku chodziłam naćpana psychotropami. W końcu moja mama stwierdziła, że tak dalej nie można. Postanowiłyśmy się wyprowadzić z Bradford, za dużo wspomnień. Wyjechałyśmy tutaj, ale to nie pomogło. Robiłam dużo głupich rzeczy, a wszyscy odbierali to jako bunt. Potem poznałam Izzy, ona wyciągnęła mnie z tego gówna. Wydawało mi się, że jest już dobrze. Nawet znalazłam sobie chłopaka, ale przestało być tak pięknie jak przyprowadziłam go do domu. Był tak podobny do Zayna, że moja matka myślała, że to on. Na co ja się na nią oczywiście wydarłam. Byłam z nim kilka tygodni, aż sama nie powiedziałam do niego Zayn. Wtedy stwierdziłam, że to znowu się dzieję. Odpuściłam to wszystko i zaczęłam grać swoje codzienne życie. Aż zaprzyjaźniłam się bardzo z Izzy, nasze wspólne śpiewanie mi pomogło. A teraz znowu wszystko wraca. Nawet nie wiesz co poczułam, jak go zobaczyłam. Miałam ochotę się na niego rzucić i przytulić, ale tego nie zrobiłam. Nie potrafię sobie z tym poradzić, chciałabym być zła. Ale on jest zbyt ważny.-zakończyłam mój monolog, a Liam tylko do mnie podszedł i przytulił, jakbym była jego siostrą. Chociaż bardzo chciałam go nie lubić, poczułam się wreszcie tak jak wtedy, gdy miałam Zayna. Już zupełnie nie wiedziałam co mam myśleć.
_____________________________________________________________________
Kolejny, prawdę mówiąc bardzo mi się podoba. A imię Zaina sprawdziłam, jest takie :)
Rozdział wstawiłam przed uzyskaniem komentarzy dla Ciebie M.
Ale mam nadzieję, że w końcu się doczekam jakiegoś małego tekściku pod rozdziałem od was:P

niedziela, 29 kwietnia 2012

~1


Szłyśmy bardzo wolno wąskimi uliczkami i cieszyłyśmy się z jakże rzadkiej, pięknej pogody.
-Co powiesz na małego shaka przed śpiewaniem?- zagadnęła mnie Izzy. Pokiwałam głową i przekroczyłyśmy próg Milkshake City.
-Witam moje piękne dziewczęta, to co zwykle?- zapytał Mark. Był byłym chłopakiem Izzy, ale utrzymywali bardzo zdrowe kontakty.
-Jasne.-odpowiedziałam z uśmiechem i spojrzałam na telewizor na którym akurat leciała jakaś stacja muzyczna. A teraz najnowszy hit, najpopularniejszego boysbandu w kraju. Oto One Direction i ich „One Thing”.
Mój uśmiech automatycznie zszedł. Spuściłam głowę, co nie umknęło uwadze mojej przyjaciółki.
-Ej, jak kiedyś ich spotkamy to pozwolę Ci pierwszej ich zaatakować, tylko się nie smuć.- powiedziała, a ja się zaśmiałam. Wzięłyśmy swoje napoje i zmierzyłyśmy do naszego miejsca. Intuicja podpowiadała mi, że coś się dzisiaj wydarzy, ale nie potrafiłam stwierdzić co. Rozstawiłyśmy swoje rzeczy i zaczęłyśmy śpiewać nasze ulubione piosenki, a ludzi cały czas przybywało.

~*~


Kolejny dzień cudownego życia rozpoczęty. Właśnie szliśmy z chłopakami  w stronę London Eye do naszej ulubionej butki z lodami, gdy zauważyłem jakieś zamieszanie. Skierowałem się w tamtą stronę i usłyszałem dziwnie znajomy śpiew. Nie potrafiłem stwierdzić skąd go znałem. Z ciekawości zacząłem przedzierać się przez tłum, zostawiając za sobą chłopaków z minami typu WTF? Zatrzymałem jakąś dziewczynę.
-Wiesz może co tam się dzieję?- zapytałem
-Tak, moje dwie znajome śpiewają. Ty jesteś Zay...- nie dokończyła bo zatkałem jej buzie.
-Nie mów tego głośno, proszę.-powiedziałem jej szybko.
-Ok, ale wątpię, czy to coś pomoże. Skoro ja Cie rozpoznałam każdy da radę.-odpowiedziała.
Zignorowałem jej komentarz i zadałem kolejne pytanie.
-A jak one się nazywają?
-Izzy Anderson i Cass Wilson, a co Ty taki ciekawy?- zapytała, ale nie odpowiedziałem, bo odszedłem w szoku.
Odnaleźli mnie chłopaki.
-Ej stary co jest?- zapytał Lou.
-Wyglądasz jakbyś trupa zobaczył.-dodał Liam.
-Bo tak właśnie się czuję.-odpowiedziałem cicho.
-O czym ty gadasz Zayn?- zapytał Harry.
-Pamiętacie Cassie?
-No jasne, to tak laska na której punkcie miałeś przez cały czas obsesje. No nie?
-To nie była obsesja.
-Nie, w cale. Ej Liam mam do niej zadzwonić? Myślisz, że się nie rozłączy? Hazza weź ty do niej zadzwoń i zobacz jaki ma humor?- zaśmiał się Horan.
-Dobra mniejsza o to. Pamiętamy ją i co z tego?- zapytał loczek.
- Bo ona właśnie tam śpiewa.-powiedziałem i wskazałem palcem tłum.
-Coooo?!- krzyknęli razem i pobiegli zobaczyć.
Nigdy nie pokazywałem im jej zdjęć. Nie wiem czemu, może bałem się. Ale czego?
Skierowałem się do reszty, gdy dziewczyny przestały śpiewać, a tłum zaczął się rozchodzić. Takie moje szczęście. Nie chciałem, żeby mnie teraz zobaczyła. Owszem bardzo za nią tęskniłem, ale się bałem jej reakcji. Wokół było coraz mniej ludzi i w końcu ją dostrzegłem. Zmieniła się, może nie do końca z wyglądu. Bo włosy dużo dłuższe, ale wciąż tak samo czarne i kręcone. Twarz jej troszkę wydoroślała i była wyższa, to jedyne zmiany jakie zauważyłem w jej wyglądzie. Chodziło bardziej o sposób poruszania się, wyraz twarzy i gesty. Była bardziej ostrożna i stonowana. Nie tak jak zawsze radosna i roześmiana, chociaż uśmiech z jej twarzy nie schodził. Ale to nie był ten uśmiech. Popatrzyłem na dziewczynę z którą stała. Nie znałem jej, ale wydawała się być oddana Cass. Zobaczyłem, że zmienił się jej wyraz twarzy na wściekły, powędrowałem za jej wzrokiem który zatrzymał się na moim zespole. Czułem kłopoty. Zobaczyłem tylko jak mówi coś do Cassie, a reszta potoczyła się bardzo szybko, aż za szybko.
_________________________________________________________________________
Pierwszy rozdział jest : Dziękuję już za 2 obserwatorów, nie wiecie na wet jak si,ę ucieszyłam. Niestety nikt nie skomentował, ale mam nadzieję, że nadrobicie to. Także następny rozdział pojawi się, gdy przybędą komentarze. Może to ciut szantaż, ale nie widzę innej opcji. Miłego czytania :D

sobota, 28 kwietnia 2012

Prolog

Piękny słoneczny dzień, zielona polana, a na niej beztrosko biegająca para. Chłopak i dziewczyna. Mają może jakieś 16 i 17 lat.Obydwoje czarnowłosi, trzymający się za ręce.
-Hey, Zayn?
-Tak?
-Nie zapomnisz o mnie nigdy, prawda? Nie zostawisz mnie tak jak mój tata?
-Oczywiście, że nie Cass.-odpowiedział chłopak. Wzięli się za ręce i powędrowali w stronę starego drzewa na którym już kilka razy wyryli swoje inicjały. Byli najlepszymi przyjaciółmi, ale żadne z nich nie wiedziało, że to ostatnie lato które spędzili tak jak zawsze od 10 lat.


2 lata później


Obudził mnie jak zwykle mój budzik. Podniosłam się i automatycznie spojrzałam na wyświetlacz telefonu.
Nie masz nowych wiadomości- przeczytałam, westchnęłam głośno i postanowiłam ze sztucznym uśmiechem na ustach rozpocząć nowy dzień
Jestem Cassie mam 18 lat i moją pasją jest muzyka. Mieszkam od 1.5 roku z mamą w Londynie. Pochodzę z Bradford, ale mamy mnóstwo niemiłych wspomnień z tamtego miejsca, więc postanowiłyśmy się przeprowadzić. Jeszcze niedawno byłam kimś zupełnie innym. Teraz wszystko się zmieniło. Kto by pomyślał...

Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk włączającego się komputera. Otworzyła się strona startowa i od razu pożałowałam. Oczywiście na pierwszej stronie wywiad z One Direction. Automatycznie zaczęłam czytać dany artykuł. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i myślę, że każdy z nas potwierdzi, że nigdy nikt nie był nam bliższy.~Zayn. Małe stróżki słonych łez zaczęły bezwiednie spływać mi po policzkach. Zayn był moim najlepszym przyjacielem na świecie jeszcze 2 lata temu. Teraz nawet nie pamięta o moim istnieniu.
Do mojego pokoju wpadła jak burza Izzy. Spojrzała na mnie i od razu przytuliła się , przy okazji zrzucając komputer na podłogę.
-Znowu płaczesz przez niego?-zapytała.
Pokiwałam tylko głową i zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
-Daje słowo, ten chłopak powinien się modlić, żeby mnie nigdy nie spotkać. Jego buźka może ucierpieć, za to wszytko co Ci zrobił.-powiedziała wycierając moje mokre policzki.
-Dobra, już się ogarniam. Dziękuje Izz, że jesteś cały czas przy mnie.-powiedziałam i pocałowałam ją w różowy policzek. Uśmiechnęła się i włączyła radio. Akurat leciała piosenka Eltona Johna "Your Song". Była to jedna z ulubionych piosnek mojej przyjaciółki. Dziewczyna zaczęła ją nucić.
-How wonderful is while You're in the world-zaśpiewała
-Oh jasne, nigdy nie jest tak pięknie jak w tekstach piosenek. Już się przyzwyczaiłam. Najpierw powie Ci, że Cię nie opuści, a potem widzisz go tylko w gazetach i internecie.-skomentowałam.
-Uhuhu, widzę że nie tylko mnie musi się bać-zaśmiała się szatynka.
-On może i nie, ale daję słowo ten jego zespolik już może srać przede mną w gacie.
Izzy się zaśmiała.
Wzięłam swoje rzeczy i razem wyszłyśmy do centrum Londynu, żeby jak co dzień śpiewać przy London Eye.
___________________________________________________________________________
No i jest już prolog, trochę krótki ale chyba więcej nie potrzeba. Proszę jeżeli czytacie to komentujcie, naprawdę się staram.Miłego czytania i dziękuję <3

Bohaterowie

Cassie Wilson 18 lat
"How wonderful life is while You're in the word" -Oh jasne, nigdy nie jest tak pięknie jak w tekstach piosenek. Jestem przyzwyczajona"
Izzy Andreson 18 lat
"Powinien się modlić, żeby mnie nigdy nie spotkać. Jego buźka może ucierpieć"
Harry Styles 18 lat
" Hey to zdarza się tylko czasami, ale patrz na te loki, no musisz mi wybaczyć!"
Zayn Malik 19 lat
"Może mi ktoś powiedzieć gdzie jest jakieś lustro? Nie, jak to nie? O to trzeba dbać!"
Louis Tomlinson 20 lat
" Ej Niall zapytaj gdzie tu jest Tesco, bo ja nie chce oberwać patelnią w głowę"
Liam Payne 19 lat
"Zabierzcie ode mnie w końcu te wszystkie łyżki!!!"
Niall Horan 19 lat
" Czy ktoś może mi wskazać drogę do lodówki?"

________________________________________________________________________
Bohaterowie już są mam nadzieję, że się podobają i będziecie czytać i KOMENTOWAĆ mojego bloga zapraszam :)