sobota, 9 czerwca 2012

~10

-MAM TEGO SERDECZNIE DOSYĆ!UWIELBIASZ PSUĆ WSZYSTKO JAK JUŻ JEST DOBRZE?!-krzyczałam na cały dom. To była już chyba moja 10 kłótnia z mamą w tym miesiącu.
-Cassie dziecko, ja jestem twoją matka i chce jak najlepiej.Dopóki tutaj mieszkasz ja decyduję. Nie uważam, że powrót Zayna był dobry, więc masz się z nim nie spotykać.-powiedziała kolejny raz, zimnym jak lód głosem. Spojrzałam na nią gotowa zabić.
-Skoro tak to mamy jasną sprawę.-powiedziałam, a moja mama spojrzała na mnie zwycięsko. -Za 10 minut już tu nie będę mieszkać.-oznajmiłam chłodno i pobiegłam do pokoju zabrać swoje już i tak od kilku tygodni spakowane rzeczy. Wiedziała, że prędzej czy później do tego dojdzie. Złapałam za telefon i wykręciłam numer do chłopaków. Ktoś odebrał po 4 sygnale.
-Halo?-usłyszałam radosny, wysoki głos Lou.
-Hej, tu Cass.
-Przyjechać?-zapytał.
-Czytasz mi w myślach, a i przyjedź....
-Jeepem?-dopowiedział.
-Dokładnie.
-Będę za parę minut.
-Czekam.-powiedziała i rozłączyłam się
Minęło już prawie pół roku odkąd moje kontakty z Zaynem się odświeżyły i znałam chłopaków na wylot, z resztą dokładnie tak jak oni mnie. Rozumieliśmy się bez słów, byli moimi najlepszymi przyjaciółmi. Wiele sie wydarzyło jak na przykład wiadomość o ciąży Hazel. Chłopcy przyjęli ją do siebie bez słowa sprzeciwu i nawet ja już do niej przywykłam. Jedynie denerwowało mnie to, że nie chce nam powiedzieć kto jest ojcem, a ja mam dosyć złe przeczucia. Razem z Lou próbujemy dowiedzieć się czegoś, ale słabo nam to idzie. Kolejna nowość to wyprowadzka Izzy do Francji. Dostała stypendium na ASP i wyjechała. Stwierdziła, że już nic jej tu nie trzyma. Wiedziała, że ze mną nic nie wyjdzie, a i jej stosunki z Niallem znacząco się pogorszyły, bo odkąd pojawiła się Hazel blondyn nie jest sobą. Wszystko zaczęło się komplikować, więc jakieś kilka tygodni temu 1D zaproponowali mi zamieszkanie ze sobą, szukałam tylko pretekstu.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk klaksonu. Złapałam za walizkę i pomknęłam przez schody, mijając po drodze moją matkę, która próbowała mnie zatrzymać. Wracałam się jeszcze kilka razy po wszystkie kartony z moimi rzeczami. Pożegnałam się raz na zawsze z domem i posłałam mamie chłodne, pożegnalne spojrzenie. Opuściłam dom po sztywnym 'Trzymaj się" i usiadłam obok Louisa. Chłopak spojrzał na mnie pokrzepiająco, utwierdzając mnie w przekonaniu, że dobrze robię.
-Damy radę Wilson.-powiedział radośnie.
-A kto miałby dać radę jak nie my, Tomlinson?-zaśmiałam się.
Chłopak odpowiedział mi uśmiechem, po czym włączył radio i jak zawsze zaczął sobie wesoło śpiewać, a po kilku minutach i ja dołączyłam do jego wygłupów.
~*~
-Czy ktoś do jasnej cholery widział Tomlinsona?-usłyszałem już nudne pytanie z ust Hazel. 
-Czemu zawsze jak go nie ma coś od niego potrzebujesz?-zapytał lekko zirytowany Liam.
-Bo tylko on umie zrobić ciasto marchewkowe, a mój malec właśnie jego oczekuje-odpowiedziała tak słodko, że poczułem jak mój obiad zawraca bieg i kieruje się niebezpiecznie w stronę wyjścia.
-Czy tylko mnie zaczyna to irytować?-mruknąłem pod nosem.
-Chyba sobie jaja robisz, jakby nie była w ciąży już dawno zrobiłbym jej krzywdę.-powiedział cicho Styles na co ja parsknąłem niekontrolowanym śmiechem.
-To może ja skocze do cukierni?-zapytał troskliwie Horan, co oczywiście zezłościło mnie jeszcze bardziej. Już od pół roku to tak wygląda. Ona wymyśla sobie coś czego akurat w tym momencie nie jest dane jej mieć, a albo Niall albo Liam latają jak pojebani, żeby dla niej to zdobyć.
-Ale ja chce takie jak robi Loooou.-jęknęła. 
Całe szczęście, że ktoś wszedł, bo zabiłbym ją na 100%.
W drzwiach zobaczyłem Louisa z Cassie. Nie powiem zdziwiłem się trochę, bo nie umawialiśmy się na dzisiaj. Spojrzałem pytająco w ich stronę. Tommo się do mnie uśmiechnął.
-Chciałabym skorzystać z waszej propozycji, jeżeli jest nadal aktualna.Mogę z wami zamieszkać?-zapytała nas mulatka. Na co każdy zawołał z aprobatą, wyrażając swoją zgodę. Oczywiście tylko Hazel coś mruczała pod nosem, co wszyscy zignorowali. Dziewczyna usiadła obok mnie, a ja powoli przyzwyczajałem się do myśli, że będę ją mieć na co dzień.
Nagle zorientowałem się ,że pokój zrobił się dziwnie cichy. Zacząłem przeczuwać coś złego. Przeprosiłem Cassie na chwile i skierowałem się w stronę pokoi chłopaków. Z jednego z nich usłyszałem dziwną wymianę zdań.
-Wiem wszystko Hazel.-powiedział Liam-Masz mu powiedzieć dzisiaj, inaczej ja to zrobię.
-Co masz na myśli-odparła spanikowana dziewczyna.
-Jak to co? Powiedz ?Harremu, że to on jest ojcem tego dziecka.
Osunąłem się na ziemię nie wiedząc co zrobić.Może ja się przesłyszałem?Przecież Styles szczerze nie lubił 
Hazel i nie krył się z tym. Nagle poczułem na moim ramieniu czyjąś rękę. Podniosłem głowę.
-Zayn, dobrze się czujesz?-zapytał mnie Hazza.
__________________________________________________________________________
Jest następny, specjalnie dla M. Mam nadzieję, że się podoba i liczę na komentarze. To dopiero początek....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz