piątek, 4 maja 2012

~3

Zbliżała się północ, a Liam wciąż nie wracał. Pewnie mało by nas to interesowało Payne jest dorosły i go nie kontrolujemy. Ale Horan ciągle latał po całym domu 'martwiąc się' o niego. Zaczęliśmy do niego dzwonić, po 20 razie odebrał w końcu.
-Już wracam.-usłyszałem przyjaciela. Powiedział to i od razu się rozłączył. Wydawało mi się to wszystko bardzo podejrzane. Gdy szatyn przekroczył próg domu od razu zaczęliśmy sypać pytaniami.
-Ej, ja się nie pytam co robicie całymi dniami. A poza tym dowiecie się w swoim czasie.-oznajmił tajemniczo i skierował się do swojego pokoju.
-No czy on sobie jaja robi?!-krzyknął Harry. Na co razem z Lou i Niallem pokręciłem głową na znak żeby to zostawić. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w salonie i położyliśmy się spać.

Rano obudziłem się z głową pełną myśli. Moim głównym celem było odnalezienie Cassie. Nie miałem pojęcia jak to zrobię, ale nie mogłem się poddać. Po śniadaniu wyszedłem z domu i skierowałem się pod London Eye w nadziei, że znowu będzie tam śpiewała. Właściwie nie miałem pojęcia czemu tak bardzo chcę ją znaleźć, wytrzymałem tyle lat bez jakiegokolwiek kontaktu. Ale jak ją zobaczyłem wiedziałem, że nie dam rady nie chcieć pogadać z nią, dowiedzieć się co u niej. Jak się miała przez te wszystkie lata. Z zamyślenia wyrwał mnie telefon. Spojrzałem na wyświetlacz, dzwonił jakiś nieznany numer. Odebrałem.
-Halo?-zapytałem niepewny.
-Hey, Zayn to ja Cassie.-usłyszałem
-Cass?
-Tak, słuchaj chciałabym się z Tobą spotkać.-powiedziała.
-Zawsze i wszędzie.-odpowiedziałem radosny.
-Za 10 minut w Starbucksie przy Queensway.
-Będę.-powiedziałem i usłyszałem, że mulatka się rozłączyła.
Szybko skierowałem się w odpowiednia stronę, już nie mogąc się doczekać, aż ja zobaczę.
~*~
-Nie uważam, że to dobry pomysł.-usłyszałam po raz kolejny moją przyjaciółkę.
-Hej, Izz ja muszę z nim pogadać. Poradzę sobie, już jestem duża.-powiedziałam jej z uśmiechem.
-Co ten cały Liam Ci zrobił? Niedawno chciałaś ich wszystkich pozabijać, a teraz taka sielanka.
-Nie chciałam ich pozabijać tylko skrzywdzić, a poza tym Liam tylko ze mną pogadał nic wielkiego.-odpowiedziałam, pocałowałam ja na pożegnanie i wyszłam spotkać się z Malikiem.

Siedział przy stoliku, czekając na mnie. Podeszłam, a na jego twarzy zagościł uśmiech, który kochałam.
-Nie szczerz się tak, jeszcze Ci nie wybaczyłam.-powiedziałam na 'dzień dobry'.
-Tak, Ciebie też miło widzieć Cassie.-zaśmiał się i wskazał ręką, żebym usiała.
-Dlaczego?-zapytałam.
-Ale co konkretnie?
-Dlaczego zostawiłeś mnie bez słowa i ani razu nie zadzwoniłeś?
-To trudne pytanie, ale z góry powiedzieli mi, że mogę utrzymywać kontakt z rodziną. A jeżeli nie to wypad. Nie powiem to było strasznie ciężkie, ale poprosiłem Doniyę, żeby do Ciebie zaglądała i mówiła mi co słychać. I tak robiła dopóki pewnego dnia zobaczyła pustego domu i tabliczki 'na sprzedaż'. Po programie sądziłem, że chciałaś abym zniknął z twojego życia,a ja też nie chciałem za bardzo Ci mieszać. Dzwoniłem kilka razy, ale zawsze tchórzyłem, gdy odbierałaś. Było mi wstyd, że tak postąpiłem. Nawet nie wiesz co poczułem jak Cię wczoraj zobaczyłem.
-Rozumiem Zayn, wiem że ty tez to przeżywałeś. Myślałam trochę o tym i chyba chciałabym Cię z powrotem w moim życiu.-powiedziałam niepewnie.
-Naprawdę?!-zdziwił się mulat.
-Myślę, że to jest najlepsze wyjście.-odpowiedziałam z uśmiechem.
Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony, po czym wstał i zaczął mnie ściskać.
-Jejku, Cass nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. Dziękuję Ci!-krzyczał mi do ucha.
-Też się cieszę Zayn, ale powoli zaczynasz mnie dusić.-powiedziałam bez tchu.
-Och, przepraszam. Ej masz jakieś plany na dzisiaj.-zapytał.
-Właściwie to nie.
-To może przedstawię Cię chłopakom i poznacie się lepiej?-zapytał
-Ah, nie bardzo mi się podoba ta opcja. Ale myślę, że trzeba to zrobić jeżeli mam zagościć w twoim życiu na nowo.
-Suuper. To ja do nich zadzwonię, że przyprowadzę gościa.-powiedział i posłał mi swój piękny uśmiech. 
Bałam się z nimi spotkać, właściwie dlatego, że nie chciałam ich polubić. No ale musiałam. Za kilkanaście minut będę musiała stoczyć swoją własną walkę z Goliatem, którym byłam ja sama. Musiałam się przełamać, ale w jaki sposób?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz