sobota, 28 kwietnia 2012

Prolog

Piękny słoneczny dzień, zielona polana, a na niej beztrosko biegająca para. Chłopak i dziewczyna. Mają może jakieś 16 i 17 lat.Obydwoje czarnowłosi, trzymający się za ręce.
-Hey, Zayn?
-Tak?
-Nie zapomnisz o mnie nigdy, prawda? Nie zostawisz mnie tak jak mój tata?
-Oczywiście, że nie Cass.-odpowiedział chłopak. Wzięli się za ręce i powędrowali w stronę starego drzewa na którym już kilka razy wyryli swoje inicjały. Byli najlepszymi przyjaciółmi, ale żadne z nich nie wiedziało, że to ostatnie lato które spędzili tak jak zawsze od 10 lat.


2 lata później


Obudził mnie jak zwykle mój budzik. Podniosłam się i automatycznie spojrzałam na wyświetlacz telefonu.
Nie masz nowych wiadomości- przeczytałam, westchnęłam głośno i postanowiłam ze sztucznym uśmiechem na ustach rozpocząć nowy dzień
Jestem Cassie mam 18 lat i moją pasją jest muzyka. Mieszkam od 1.5 roku z mamą w Londynie. Pochodzę z Bradford, ale mamy mnóstwo niemiłych wspomnień z tamtego miejsca, więc postanowiłyśmy się przeprowadzić. Jeszcze niedawno byłam kimś zupełnie innym. Teraz wszystko się zmieniło. Kto by pomyślał...

Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk włączającego się komputera. Otworzyła się strona startowa i od razu pożałowałam. Oczywiście na pierwszej stronie wywiad z One Direction. Automatycznie zaczęłam czytać dany artykuł. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i myślę, że każdy z nas potwierdzi, że nigdy nikt nie był nam bliższy.~Zayn. Małe stróżki słonych łez zaczęły bezwiednie spływać mi po policzkach. Zayn był moim najlepszym przyjacielem na świecie jeszcze 2 lata temu. Teraz nawet nie pamięta o moim istnieniu.
Do mojego pokoju wpadła jak burza Izzy. Spojrzała na mnie i od razu przytuliła się , przy okazji zrzucając komputer na podłogę.
-Znowu płaczesz przez niego?-zapytała.
Pokiwałam tylko głową i zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
-Daje słowo, ten chłopak powinien się modlić, żeby mnie nigdy nie spotkać. Jego buźka może ucierpieć, za to wszytko co Ci zrobił.-powiedziała wycierając moje mokre policzki.
-Dobra, już się ogarniam. Dziękuje Izz, że jesteś cały czas przy mnie.-powiedziałam i pocałowałam ją w różowy policzek. Uśmiechnęła się i włączyła radio. Akurat leciała piosenka Eltona Johna "Your Song". Była to jedna z ulubionych piosnek mojej przyjaciółki. Dziewczyna zaczęła ją nucić.
-How wonderful is while You're in the world-zaśpiewała
-Oh jasne, nigdy nie jest tak pięknie jak w tekstach piosenek. Już się przyzwyczaiłam. Najpierw powie Ci, że Cię nie opuści, a potem widzisz go tylko w gazetach i internecie.-skomentowałam.
-Uhuhu, widzę że nie tylko mnie musi się bać-zaśmiała się szatynka.
-On może i nie, ale daję słowo ten jego zespolik już może srać przede mną w gacie.
Izzy się zaśmiała.
Wzięłam swoje rzeczy i razem wyszłyśmy do centrum Londynu, żeby jak co dzień śpiewać przy London Eye.
___________________________________________________________________________
No i jest już prolog, trochę krótki ale chyba więcej nie potrzeba. Proszę jeżeli czytacie to komentujcie, naprawdę się staram.Miłego czytania i dziękuję <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz